środa, 18 stycznia 2012

Szał wyprzedaży



Wyprzedaże trwają już co prawda od kilku tygodni ale to teraz tak naprawdę warto się wybrać na zakupy. Obniżki do 70% i prawdziwe okazje kupienia czegoś w okazyjnej cenie. Pierwsza fala przecen w grudniu to bowiem bardziej sposób przyciągnięcia ludzi do sklepów niż faktyczne redukcje cen. Przykładowo, w Zarze po porównaniu cen okazało się, że cześć rzeczy jest przeceniona o zaledwie 20 zł, np. sukienki za 129 zł, które  w regularnej sprzedaży były za 149 zł – słaba okazja. Dlatego teraz, gdy redukcje faktycznie sięgają 70% warto w spędzić nieco czasu w centrach handlowych. Ale, podczas polowania na okazje czeka na nas parę pułapek. O czym warto pamiętać?

  •  Posezonowe obniżki to świetna okazja do kupienia rzeczy, na które po normalnej cenie trudno byłoby nam sobie pozwolić: ubrań renomowanych marek lub ze szlachetnych materiałów: jedwabiu, kaszmiru… To także dobry czas do nabycia większej ilości tzw. basiców, czyli prostych rzeczy, które nosimy często, bo są podstawą wielu zestawów i przez to też więcej sie zużywają, takich jak białe i czarne t-shirty, klasyczne kardigany…

  •  Na wyprzedażach nie warto kupować tzw. przebojów jednego sezonu. Najprawdopodobniej założymy je raz a potem wylądują na dnie szafy. Ostatnio w sklepach jest jednak dużo klasyki: koszule, marynarki, stonowane kolory – takich rzeczy nigdy za wiele. Niektóre trendy powinny dłużej się utrzymać, np. wielkie, ciepłe swetry. Na pewno więc uda nam się wyszukać coś, co jeszcze długo nam posłuży.


  • Czego jeszcze nie warto kupować? Rzeczy, które chcemy kupić tylko dlatego, że są tanie a poza tym do niczego nam nie pasują lub są zupełnie nie w naszym stylu. Bywa, że w szale wyprzedaży stawiamy na ilość upolowanych zdobyczy i kupujemy ciuchy, na które normalnie nie zwróciłybyśmy uwagi – „ta koszulka jest tylko za 15 złotych!” Jeśli skusimy się na jeden zakup pod wpływem impulsu, to jeszcze nic straconego, może będziemy nosić to po domu lub uszczęśliwimy przyjaciółkę. Jeśli jednak damy się ponieść magii hurtowych zakupów i na styczniowych wyprzedażach kupimy kilka topów w nieciekawych kolorach, trzy szaliczki, bo były w cenie jednego, i torebkę, którą „kiedyś może do czegoś założymy”, tylko dlatego, że kosztowały grosze, pomyślmy czy następnym razem nie lepiej za sumę tych wszystkich zakupów zdecydować się na jedną, droższą rzecz, która naprawdę nam się podoba i będzie spójna z resztą zawartości naszej szafy?


  • Jeśli mamy skłonność do nieprzemyślanych zakupów zaplanujmy je jeszcze przed rozpoczęciem wyprzedaży, zróbmy listę tego, co potrzebujemy i czarna listę tego, co mamy w nadmiarze i absolutnie nie powinnyśmy kupować.

  • Sklepy nie zawsze grają fair: Bywa, że witryny sklepowe zachęcają nas wyprzedażą 70%. W środku okazuje się, że są to upusty do 70% i w efekcie tylko kilka rzeczy jest tańszych o większą kwotę. Reszta może kosztować mniej tylko o 20% lub nawet 5%. Rzeczy z wyprzedaży muszą posiadać dwie informacje: cenę po przecenie ale także cenę przed przeceną. Sprawdzimy wtedy, czy faktycznie oferta jest atrakcyjna.

  • Często podczas wyprzedaży w sklepach panuje chaos – tłum ludzi przeglądający towar i nie zawsze odkładający go na właściwe miejsce. Bywa, że w natłoku zakupów cena przy kasie okazuje się inna: czasem weźmiemy coś z półki -40% co faktycznie nie jest przecenione. Bywa i tak, że sprzedawcy, którzy także mają w tym okresie mnóstwo roboty ze zmianą cen na metce, źle oznakują towar. I tutaj ważna uwaga- sprzedawca ma obowiązek sprzedać przedmiot w takiej cenie, jaka widnieje na metce.
  • Ze względu na tłum ludzi, do centrum handlowego wybierzmy się raczej w tygodniu lub rano, niż w weekendowe popołudnie – kolejki do przymierzalni, przepychanie się w poszukiwaniu właściwego rozmiaru a potem kolejki do kas – to raczej nie sprzyja spokojnemu podejmowaniu decyzji i radości z zakupów.

  •  Pod koniec przecen niektóre sklepy jeszcze bardziej obniżają ceny. Na przykład o połowę ceny na czerwonej metce, czyli tej już po przecenie. W efekcie możemy nabyć coś za 25% wyjściowej ceny – to jest prawdziwa okazja! Z rzeczami, z zakupem których nam się nie śpieszy warto więc poczekać do końcowych dni przecen. Chyba, że nosimy bardzo popularne rozmiary, ponieważ do ostatniej chwili dotrwają raczej te mniej typowe. Moja mama, której rozmiar buta to 36, często wynajduje na wyprzedażach prawdziwe perełki za grosze.
  • Wyprzedaże odbywają się nie tylko w sklepach z ubraniami i butami: dodatki, biżuteria, kosmetyki (na przykład kolory z poprzedniego sezonu lub ostatnie sztuki perfum), akcesoria domowe takie jak zasłony, obrusy, poduszki a nawet meble, sprzęt sportowy – to wszystko trafia na posezonowe obniżki. Warto o tym pomyśleć przy planowaniu zakupów wymagających większej inwestycji finansowej.
  • Produkty przecenione to rzeczy pełnowartościowe, tylko z mijającego sezonu. Sklepy w ten sposób chcą zrobić miejsce na nową kolekcję a koszty składowania do przyszłego roku przewyższają ceny wyprzedawanych produktów.  Tak więc to, że kupujemy sukienkę lub buty na przecenie nie zwalnia sklepów z obowiązku uznawania reklamacji. Sprzedawca odpowiada za swój towar przez dwa lata od sprzedaży. Bez względu na to, co w tym czasie stanie się z przedmiotem- producent ma obowiązek dokonania naprawy lub wymiany na nową rzecz. Również przedmioty używane podlegają prawu reklamacji do 2 lat. Chyba, że sprzedawca ograniczy swoją odpowiedzialność do 12 miesięcy. W tej chwili większość popularnych sieciówek uznaje nawet zwroty przecenionych produktów (na podstawie paragonu i nieużywane), czasem w takim samym okresie jak reszta asortymentu, niekiedy skróconym, o to najlepiej pytać przy kasie. Tak więc, jeśli zdarzy nam się zapomnieć i w szale wyprzedaży kupić 3 pary czerwonych szpilek, a po przyjściu do domu stwierdzić, że tak właściwie to nie mamy ich do czego nosić – nie wszystko stracone, może uda się je jeszcze zwrócić.  
  •  
  • Oprócz klasyków warto na wyprzedażach poszukać czegoś, co będzie modne w nadchodzącym sezonie. Może uda Ci się upolować jakiś z trendów na wiosnę 2012, na przykład:

- coś w mandarynkowym odcieniu pomarańczu (Tangerine Tango)

- ciuch z fotoprintem

- garnitur składający się z marynarki i szortów

- mocne kolory, szczególnie intensywną zieleń i ostry róż

            - małą białą lub inne ubrania w tym kolorze


       Udanych zakupów!




      Artykuł ten ukazał się w styczniu 2011 w Strefie Kobiet i jest mojego autorstwa. Dla potrzeb bloga został nieco zmieniony.

      Brak komentarzy:

      Prześlij komentarz