środa, 16 listopada 2011

Versace for H&M


Tak, to już jutro! Bierzemy śpiwór i termos i idziemy koczować pod sklepami H&M, by od rana stoczyć walkę o meduzę. Ale nie będzie to walka bez zasad i nie wszystkie chwyty są dozwolone. Pierwsze 280 osób otrzyma bransoletki, które określać będą porę robienia zakupów w specjalnie wyznaczonej strefie sklepu z ubraniami z logo Versace. Chętni podzieleni będą na dwudziestoosobowe grupy, każda z grup na dokonanie zakupów będzie miała 15 minut. Zasady te nie obowiązują w przypadku kolekcji męskiej. Tak, kobiety znowu mają pod górkę. Ale z drugiej strony, czy znacie wielu panów, którzy założyliby różowe buty lub skórzane spodnie? Każdą rzecz można kupić tylko w jednym egzemplarzu. Ale czy faktycznie warto w to wchodzić i „dać się zwariować” ? O plusach współpracy projektantów z sieciówkami pisałam tutaj. Dla nas, konsumentów jest to naturalnie okazja na zdobycie ubrania sygnowanego przez wielką markę za przystępną cenę. Ale czy tak do końca? Cały czas jest to bowiem Versace dla H&M a nie Versace. Jaka będzie jakość wykonania i materiału? Zapewne słabsza, choć ma być sporo jedwabiów i skóry. Jednym z powodów, dla których kupujemy w selektywnych domach mody jest, poza jakością, wyjątkowość produktów. W przypadku współpracy z sieciówką nie ma na to szans. Ubrania, nawet jeśli występują w limitowanej ilości prezentowane są właściwie wszędzie i nim wejdą do sklepów zdarzą się nam już opatrzyć. Wprowadzeniu kolekcji towarzyszy burza medialna, oprócz oficjalnej kampanii reklamowej pojawiają się we wszystkich magazynach i serwisach modowych pokazują się w nich celebrytki i bloggerki. Kupując więc ubranie z kolekcji projektanta dla sieciówki, poza tym, że możemy spotkać dziewczynę w tym samym ciuchu, właściwie każdy, kto ma pojęcie o modzie wie, skąd dokładnie pochodzi ciuch i ile kosztował. Warto więc pomyśleć, czy za tę, całkiem wysoką cenę nie lepiej kupić ubrania ze średniej pułki cenowej (droższe niż standardowe H&M, tańsze niż Versace) i mieć coś mniej medialnie wyeksploatowanego. Z drugiej strony, jest to wydarzenie, w którym większość osób związanych ze światem mody chce uczestniczyć. W dobrym tonie jest pokazać na blogu zakupy z kolekcji projektanta dla H&M lub po prostu kolekcjonować coroczne edycje specjalne, nabyć choćby jedną rzecz żeby być w temacie i nie mieć poczucia, że coś nas ominęło... Należy też pamiętać, że część osób stających do walki o ubrania z metką słynnego domu mody planuje po prostu zarobić, sprzedając je w drugim obiegu w Internecie (stąd limity).

Versace for H&M Advertising Campaign

Versace for H&M Advertising Campaign

Versace for H&M Advertising Campaign

Versace for H&M Advertising Campaign

Versace for H&M Advertising Campaign


Ceny są wyższe niż w przypadku ubrań H&M, ale nie odbiegają aż tak dużo od cen niektórych sieciówek, takich jak Zara, której jakość pozostawia bardzo wiele do życzenia. Za sukienkę koktajlową zapłacimy ok. 500 zł. Dużo na H&M, mało na Versace, czy warto, decyzja należy do nas.  Wszystko zależy  też od tego, jak wielką miłością darzymy markę. 
Versace nie jest moim ulubionym domem mody, zdecydowanie większą frajdę sprawiła mi szwedzka sieciówka rok temu, współpracując z Alberem Elbazem z Lanvin.  Ubrania i akcesoria z meduzą w logo nie przyprawiają mnie o szybsze bicie serca, ale jest kilka rzeczy wartych uwagi. Ceny butów i dodatków są dość przystępne, biżuteria zaczyna się od 79,00 zł., jedwabną apaszkę kupimy za 129,00 zł., buty za 399,00. Sukienka, którą najbardziej chciałabym mieć, skórzana mała czarna z ćwiekami kosztuje 1000 zł. i jak dla mnie jest najlepszą inwestycją z tej kolekcji: klasyczna, wyrafinowana, z pazurem ale nie krzykliwa, posłuży więcej niż jeden sezon i pozwala na zbudowanie wielu zestawów. Kosztuje niemało, ale jest z prawdziwej skóry a trudno znaleźć tanią skórzaną sukienkę. Podoba mi się także ramoneska z ćwiekami, prosta mała czarna z wycięciami na rękawach (kwintesencja elegancji lat 90-tych), czarna, jedwabne minisukienka z długimi rękawami we wzory inspirowane dalekim wschodem i elegancka czerwona sukienka. Ta ostatnia ma dobrą cenę: 279,00 zł. Klapą kolekcji są jak dla mnie torebki. Patrząc na małą różową "torebusię" zastanawiam się, jak można było popełnić coś takiego i czy nikt nie widzi, że król jest nagi? Z jej posiadania mogłaby skutecznie się wytłumaczyć chyba tylko pięcioletnia dziewczynka. Niespecjalnie podobają mi się też metaliczne sukienki, w sumie modne, ale czegoś im brakuje (dobrego smaku?). Poniżej moje ulubione sztuki z kolekcji męskiej i damskiej, te, na które zwróciłam szczególną uwagę i najbardziej odpowiadają mojemu stylowi: 






















Do biegu, gotowi, START!
Więcej o kolekcji tu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz