Francuski dom mody na nadchodzące jesień i zimę proponuje nam przede wszystkim skórę i to w wersji totalnej, od stóp do głów: od butów, poprzez spodnie, skończywszy na czapce. Sylwetka jest raczej męska, inspirowana strojami jeździeckimi, wojownikami i nomadami, orientalizmem i latami 20-tymi. Szerokie spodnie, oversizowa góra, płaszcze z dużym kołnierzem, kurtki ze skórzanym (a jakże) wykończeniem… Elementy w stylu nomadów, jak poncho czy kaftan nieco mniej przypadły mi do gustu. Uwielbiam kolory, jakie wykorzystano w kolekcji, czyli głównie neutralne barwy, sporo karmelu połączonego z kremowym (mniammm!), czerwony, musztardowy i pomarańczowy.
Zakochałam się w tej kolekcji. Wyrafinowanie, elegancja i piękne formy. Najbardziej intrygują mnie hybrydy butów i spodni – nadal nie rozgryzłam, gdzie kończy się jedno a zaczyna drugie. Uwielbiam skórzane ubrania i elementy – jest w nich coś rockowego, seksownie pierwotnego (skóra na skórze…) i ponadczasowo eleganckiego zarazem. Come back skórzanych ubrań kilka sezonów temu to jeden z moich ulubionych powrotów w modzie. Wreszcie jest ich dużo w sklepach i nikt nie patrzy się dziwnie gdy je noszę. Marzy mi się wiele elementów z tej kolekcji. Hermès na jesień i zimę 2011/12 jest jedną z moich głównych inspiracji tej jesieni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz